Opowiem Tobiem prawdziwą historię.
Za górami, za lasami, za wielką cipą, za małym drzewem, na niewielkiej górce, na przeciwko sosny i nad czarownicą z dwiema szyjami, pod numerem 16 mieszkała dziwna rodzina. Nie byli ze sobą spokrewni aczkolwiek bardzo się kochali. Byli dziwni, bardzo dziwni i straszni. Był wśród nich kosmita, który uczył się latać na miotle razem z nim w pokoju mieszkał niebezpieczny wąż grzechotnik, który rzucał czary na ludzi i zwierzęta zmuszając ich do ciągłego picia alkoholu. W pokoju obok ustępu mieszka Tuptuś Trzęsiłapka, który w swoim życiu dokonał wielu wielkich czynów, jeżdżąc swoim zielonym rumakiem w dal, podbijając wioski i miasta, rabując, pijąc i rozdziewiczając dziewice. Jest też z nimi Waka Waka, który przybył prosto z Afryki, został poddany solidnemu wybieleniu i teraz gotuje potrawy z Derce (mięso z cipki z chuja serce), czym oczarował tubylców i zdobył uznanie.
Żyli sobie, czas upływał im wolno w tej sielance. Aż tu nagle Tuptuś, jak nie zatupną nogą,jak zatrząsł ręką, jak warknął, jak hukną. Krzyczy w niebogłosy:
-Grzechotnik gdzie jest piwo?!
Grzechotnik dotyka ściany, wącha, nasłuchuje, chwile się waha, aż w końcu krzyczy:
-Za sałaaatą...
Z niechęcią Tuptuś zerka na sałatę, patrzy na nią, kręci oczami, wzdycha:
-Jak to, ja mam z rana dotykać sałaty, przecież to nie zdrowe, po tym są wzdęcia
Oburzyła się Trzęsiłapka. Na to wszystko ze swej jamy, z pieczary, wychodzi ziejąc ogniem, rozdarty, nie wyspany, oczy czerwone - może pijany Waka Waka, w dalszej części zwany Bogusiem. Rozczarowany rzecze:
-Dobra, koniec tej paniki, ja usmażę tą sałatę i po problemie. Mam tu patelnię piękną, a on niech przestanie się drzeć, bo przecież nie da się takiego chuja uciszyć nawet w klozecie.
Grzechotnik nie oszczędza mieszkańców, rzuca dalej uroki, każdy by się napił alkoholu chociaż krople. A sałata zielona, zdrowa, witamin pełna tak bez szczelnie ich odstrasza.
Kosmita rozdrażniony całą sytuacją wyszedł z pokoju, walną jakimś młotem, przyjebał zielonym promieniem po ścianie, napluł na sufit, pokręcił się nerwowo, ogarnął wzrokiem wszystkich zgromadzonych, z pogardą zerknął na sałatę.
-To o tą sałatę tyle szumu, tyle wrzasku?
-Tak o mnie - rzekła sałata - jam jest ta sałata co wyprowadzi was z tego mieszkania, zła i sprawi że wasze życie stanie się lepsze, bez alkoholu będziecie bogatsi, mądrzejsi, kobiety będą na was same siadały.
Popatrzyli na sałatę, Bguś się namyślał, Tuptuś głową nerwowo kręci, Grzechotnik się śmieje, Kosmita bije głową o ścianę.
-Tyś sałata ogłupiała do końca, żadna z ciebie kapusta czy sowa - Kosmita naśmiewa się z zielonej sałaty. Wszyscy wspierają Kosmitę, przytakują, klepią po ramieniu, aż tu nagle, jakby diabeł z piekła wyszedł, grom z jasnego nieba uderzył w krzyż. Ni z tego ni z owego Boguś wrzasnął:
- A ja się na to Panowie piszę. Dość mam chlania, w błocie się paprania, dość ma wątroba alkoholu przyjęła, dość tego, od dzisiaj od teraz!
-W sumie nie głupi pomysł - rzuca Kosmita - Grzechotnik też do nas dołączy. Koniec tego picia.
Na to Tuptuś zdenerwowany, wkurzony, z grymasem na twarzy, zatrząsł się cały i wybiegł, biegł tak niedbale aż wyjebał się o skałę i tak leży rozjebany. Myśli, wygląda jakby się na kogoś czaił. Jego rumak, wierny, zielony, oddany przybiega liże po twarzy swego pana, ślina kapie, Trzęsi cały mokry, topi się w ślinie swego rumaka. No można rzec że Tuptuś jest zbulwersowany. Jak to jest możliwe, głowi się łysa Tuptusia głowa, że oni wszyscy chcą zacząć od nowa. Bez alkoholu przecież to męczarnia. Westchnął Tuptuś i siadł na rumaka.
-Wieź mnie mój oddany kompanie, pojedziemy, wypijemy, dziwki przywieziemy. Zaraz im miny zrzędną, bo bez alkoholu życie to nie przyjemność.
I tak jechał na swym koniu. A tu nagle co się dzieje, koń potyka się o puszkę, łamiąc sobie nóżkę i na swoją łysą główkę upada Tuptuś do rowu, demolując pół cudzego ogrodu. Płot połamany, konia trzeba zabić. Tuptuś załamany wraca do swojej rodziny, do ziomali. Rzecze, że razem przez to przejdą i pić nie muszą wcale. Najciekawsze z tego wszystkiego, że w tej bajce, jak i we wszystkich: wszyscy żyli bardzo długo i szczęśliwie.
THE END
Nudziło mi się :) a Grzechu z Tuptusiem mnie wspierali coby to napisać :D Tak więc napisałam, mam nadzieje, że się podobało :D
Zobaczymy moi mili,
OdpowiedzUsuńile w tej niedoli wytrzymacie chwili...
haha, trzymam kciuki! ;)
sąsiadeczka.